Wojtek na FCC ( Prievidza )

1-5-2019 – pierwsza konkurencja

Po trzech dniach czekania na pogodę aura okazała się dla nas łaskawa pozwalając nam świętować w lotniczy sposób.
Dostaliśmy 2,5h konkurencję obszarową w kierunku NE na wysokość Martina następnie powrót na SW kawałek za lotnisko ( punkt Banovce) i kolejny zygzak bardziej na wschód do doliny Martina (punkt Kriznavf) po którym zostało tylko polecieć w kierunku lotniska Partyzanckie ( punkt Skycov) i powrót do domu.

Na niebie nad lotniskiem pojawiły się pierwsze Cu poszarpane przez wiatr.
Starty zaczęły się punktualnie o 11:00, podkołował do mnie „Čmelák” „dusty”, który sprawnie wyciągnął mnie na 600m. Po wyczepieniu zakręt w lewo o dziewięćdziesiąt stopni i już byłem w kominie 1,9m/s, w którym wykręciłem się do postawy chmur 1600m. Bajka zapowiada się dobrze.
Według prognozy pogoda miała się utrzymać do 15:30, więc założyłem sobie, iż na trasę odejdę najpóźniej o 12:30 tak aby mieć 0,5h zapasu.
Po wykręceniu się nad lotniskiem poleciałem na północ w kierunku pierwszego punktu aby zweryfikować warunki. Tam podstawa chmur była niższa o jakieś 100m i noszenia były słabsze niż w rejonie startu, więc
wróciłem, wykręciłem się do podstawy. Po odejściu z wiatrem złapałem noszenie na zawietrznej stronie chmury, dzięki któremu wyszedłem 200m powyżej podstawy chmur.

Była już godzina 12:07 więc postanowiłem ruszyć na trasę wykorzystując uzyskaną wysokość.
Pierwsza „potkrętka” na „kozich bobkach” w 1,4m/s, a następnie kolejny komin 1,5m/s na skraju doliny Martina. Na lewo ode mnie chmury układały się pod wiatr na kierunku północno-zachodnim.
Ze względu na kierunek i siłę wiatru postanowiłem lecieć zachodnią stroną Małej Fatry licząc na termikę wspomaganą żaglem na wysokości szczytów.
Plan działał! Na 7km przed Velką Luką trafiam w 2,3m/s, w którym wykręcam się do samej podstawy na wysokość 1600m.
Skoczyłem do następnych chmur w kierunku północnym lecz nie potrafiłem znaleźć konkretnego noszenia. Przede mną jakieś 10 km na wschód od Ziliny zobaczyłem ładnie wyglądający Cu ale rozsądek mówił aby tak daleko nie lecieć.
Na końcu pasma Małej Fatry lecąc poniżej szczytów i nad kamieniołomem znalazłem noszenie 1,3m/s, w którym z 900m wykręcam się do podstawy.
Zawróciłem na południe, i wiatr stał się moim sprzymierzeńcem. Leciałem na wysokości szczytów wykorzystując połączenie termiki z żaglem. Trafiłem na kolejny komin, lecz tym razem tylko 1,4m/s, a że wiatr miałem w plecy, więc warto było się w tym wykręcić. Pojawił się dylemat: czy lecieć „po kresce” gdzie jest mniej chmur lecz cały czas po paśmie górskim, czy odbić z wiatrem w dolinę Prievidzy gdzie kilka chmur układa się w 15km szlak?
Postanawiam trzymać się gór – do tej pory pomagały mi. W okolicy góry Klak trafiam z 1100m w komin 2,1m/s, który wykręcam do samej podstawy.
Kolejny przeskok na nawietrzną stronę Magurki koło Prievidzy do krążących szybowców. Znalazłem tam tylko 0,5m/s, więc postanowiłem lecieć po nawietrznej stronie pasma w okolice Prievidzy aby tam przeskoczyć na pasmo Rokosza, które prawie dotykało drugiej strefy. Musiałem odejść od trasy o prawie 90 stopni ale obawiam się iż nie przejdę kolejnych szczytów gdy polecę po prostej.
Nad Bojnicami z 1000m w noszeniu 2,5m/s wykręciłem podstawę 1800m i poleciałem w kierunku Rokosza gdzie zaliczyłem drugi punkt na granicy strefy i zawróciłem na północny-wschód w kierunku kolejnego punktu.
W tym czasie dolina Prievidzy w całości przykryta została chmurami i słońce nie docierało do ziemi. Nie wyglądało to dobrze – przeleciałem 25km trzy razy podkręcając się w 0,5m/s pod pełnym zachmurzeniem.
Trasa wiodła nad lotniskiem, więc powoli przesuwałem się do przodu zakładając, że jeśli nie poprawią się warunki jako plan awaryjny pozostaje mi tam lądować.


Doleciałem do miejscowości Handlowa 14km na wschód od Prievidzy gdzie znalazłem komin 1,5m/s. Wykręciłem tam 2000m i mogłem spokojnie lecieć do 3 punktu, który był oddalony 17 km na północ.
Na początku Wielkiej Fatry zawróciłem i poleciałem do ostatniego punktu w pobliżu lotniska Partyzanckie.
Lecąc jakieś 500m od zakazanej strefy Priestany i doleciałem z powrotem do miejscowości Handlowa.
Uważając aby nie wlecieć w zakazaną strefę wykręcałem się w kominie 0,7 m/s, który poprawił się do 1,3m/s. Gdy brakowało mi już tylko 250m wysokości do zakończenia trasy zgubiłem to noszenie i postanowiłem polecieć nawietrzną stroną pasma Vtacznika licząc, iż podkręcę się gdzieś po drodze. Do przelecenia miałem 47km lecz nie znalazłem żadnego porządnego noszenia. Na szczęście podtrzymywało mnie i dolot wyrobił się po drodze. Po zaliczeniu ostatniego punktu miałem 1200m wysokości, 22 km do domu i dodatkowo nosiło po prostej – mam dolot!

:-)

Teraz to już lot ślizgiem – wrzuciłem 140 km/h, wyciągnąłem aparat i robiłem zdjęcia. Lotnisko widziałem pod dobrym kątem, więc wiedziałem, że spokojnie do niego dolecę. Zwykle ostatnim punktem kontrolnym jest komin w oddalonych o 9km od lotniska Novakach i według relacji kolegów wystarczy przelecieć trochę powyżej jego wysokości aby dolecieć do lotniska. Ja miałem zapas 100m nad komin i prędkość 200km/h – jeszcze tylko krótka sesja foto na podejściu i już jestem w domu!
Tego dnia zająłem 27 miejsce na 38 startujących w mojej klasie.


Cały lot i zdjęcia można zobaczyć na
https://pl.gcup.eu/public/index3.php?lpg=zobraz_let&let_id=119257

2-5-2019 druga konkurencja – walka z wiatrem

Post

Tym razem dostaliśmy konkurencję obszarową o czasie oblotu 2:45h wyłożoną na południe aż pod węgierską granicę.
Niebo nie wyglądało zachęcająco, jeszcze przed startem na północ od linii startu było pełne zachmurzenie, więc plan był by odejść jak najszybciej na trasę zanim zgaśnie termika nad lotniskiem.
Dodatkowo wiał zachodni wiatr o prędkości 35km/h.
Wystartowałem o 11:11 i po wyczepieniu udało mi się wykręcić w drugim kominie 1300m, co było rekordową wysokością w tym czasie – żaden z szybowców nie był wyżej ode mnie.


Poleciałem w kierunku Rokosza pod wiatr ale niestety nie znalazłem nic sensownego i skończyło się powrotem nad lotnisko z walką o utrzymanie się w powietrzu. Większość szybowców również była nisko latając w przedziale 300-600m lecz w tym czasie organizator otworzył linię startu dla naszej klasy. Oznaczało to iż nie ma już odwrotu.
Próbowałem utrzymać się w powietrzu do 150m ale ostatecznie wylądowałem po 1h lotu. Wyglądało iż niż nic nie wyjdzie z tej konkurencji gdyż razem ze mną wylądowało około 10 szybowców.
Na wszelki wypadek zaciągnąłem się na start i postanowiłem obserwować pogodę i międzyczasie zmoczył nas mały deszcz.
Drugi raz wystartowałem po 13 – teraz warunki były już lepsze. W pierwszym kominie wykręciłem się na 1300m i z racji iż było już późno postanowiłem odejść na trasę.


Silny wiatr skłonił mnie by lecieć nawietrzną stroną pasma Vtacnika. Przeleciałem 15km i „zaparkowałem” przed Vtacnikiem zaczynając krążyć w źlebie poniżej szczytu. Komin nie był rewelacyjny bo tylko 0,7m/s ale wykręciłem się w nim do 1200m i przeskoczyłem do kolejnej chmury, która dała 1,2m/s. Mając 1550m wykonałem przeskok w okolice miejscowości Jedlowe Kostolany ale nie było tam rewelacji bo tylko 0,6m/s. W międzyczasie doleciała klasa mix oraz 15m i znaleźli trochę z przodu noszenie 1,1m/s. Kolejny przeskok o 11 km – tym razem komin 1,8m/s, więc wykręciłem się do podstawy. Niestety do przodu nie było za bardzo do czego lecieć. Odbiłem więc pod wiatr do chmur w bok trasy, a tym czasie pierwsze szybowce zgłosiły lądowanie w polu.
Długo się naszukałem aby znaleźć komin, aż w końcu trafiłem 1,5 m/s. Po trasie do punktu stał ładny Cu w zakazanej strefie elektrowni atomowej Muchovce, więc trzeba było szukać czegoś innego. Za bardzo nie miałem pomysłu co dalej, droga powrotna do domu wyglądała kiepsko, więc pozostawało próbować lecieć do przodu licząc iż dolecę jakoś do Nitry i tam wyląduję.


Po przeleceniu 22 km z jedną podkrętką w 0,5m/s byłem na wysokości 850m, 76km od domu, nad 3 szybowcami, które już siedziały w polu.
Zanim dokręciłem się do postawy (1800m) straciłem prawie 40 minut. Wysokość ta pozwoliła mi dolecieć do granicy pierwszej strefy i wrócić do tego samego komina. Straciłem 900m wysokości na pokonanie 28km. Chmury układały się w szlak w kierunku północno-zachodnim, natomiast w kierunku na drugi punkt pomiędzy chmurami była duża przerwa.
Postanowiłem polecieć pod szlakiem w kierunku Nitry aby później przeskoczyć na pasmo pagórków prowadzących do lotniska Partyzanckie.
W okolicy miejscowości Komjatice podstawa miała 2000m. Z tej wysokości brakowało mi tylko 400m do oblotu całej trasy i miałem dolot do lotniska Partyzanckie. Moje szanse na dolecenie do lotniska rosły.
Była już 16:30 i chmur było już niewiele. Chciałem lecieć przez szczyt Vielki Tribec, za którym była jedna duża chmura na nawietrznej stronie góry. Skusiła mnie jednak druga trasa po zawietrznej pasma gdzie po drodze były co najmniej 3 strzępki Cu. Przeleciałem 41 km i nie znalazłem pod żadnym z nich noszenia. Doleciałem do miejscowości Skycov na 800m mając zaledwie 100m zapasu na dolot do lotniska Partyzanckie. Tutaj nad zboczem podkręciłem się do 1000m w 0,5m/s i noszenie skończyło się. Posiadana wysokość powinna wystarczyć na zaliczenie drugiej strefy w rejonie punktu Topolcany i dolot na 200m do lotniska Partyzanckie. Po zaliczeniu punktu Topolcany w rejonie Partyzanckie próbowałem jeszcze ratować się na żaglu ale gdy mój zapas stopniał do 80m zdecydowałem się na lądowanie. Niestety tym razem pogoda pokonała mnie i przeleciałem tylko 173km lądując 25km od domu. Całkiem niezły wynik biorąc pod uwagę fakt iż nie sądziłem, że tego dnia uda się przelecieć 100km aby konkurencja była zaliczona.


Jak się później okazało 29 osób obleciało cała trasę w dość trudnych warunkach. Ja zająłem tego dnia 31 pozycję.
Mój lot dostępny jest tutaj
https://pl.gcup.eu/public/index3.php?lpg=zobraz_let&let_id=119378

Do domu wróciłem na holu korzystając, iż na lotnisku Partyzanckie był Dynamik, który holował nas do konkurencji.

Na kolejne 3 dni prognozy zapowiadały brak szans na latanie, więc w piątek i sobotę kwitło życie towarzyskie tak, iż nie odważyłbym się wsiąść do szybowca.
Jak to kolega stwierdził: „juniorem się jest tylko raz ale junior z ciebie nie wyparuje przez całe życie”.

:D