Ostrów Glide 2018

W dniach 24.05-03.06.2018 roku odbyły się Szybowcowe Mistrzostwa Polski w klasie 15 m. oraz 27 Zawody Szybowcowe „Ostrów Glide 2018”. W Ostrów Glide udział wzięło 41 szybowniczek i szybowników z Polski oraz Chorwacji, Francji, Niemiec i Szwecji, którzy traktowali te zawody jako trening przed Szybowcowymi Mistrzostwami Świata, które odbędą się w lipcu bieżącego roku. Dlatego poziom umiejętności zawodników był bardzo wysoki, a bardzo dobra termicznie, choć często trudna z powodu licznych deszczy i burz pogoda, pozwoliła na rozegranie aż siedmiu konkurencji w klasie Klub A.

W tym roku Aeroklub Gdański był reprezentowany przez trzech członków: Jacka, Pawła i Wojtka, którzy 24 maja spotkali się na lotnisku Michałków koło Ostrowa Wielkopolskiego. Jest to pierwszy raz kiedy nasz Aeroklub był reprezentowany tak licznie w klasie Klub A.

Po przyjechaniu na lotnisko, rejon Ostrowa powitał nas „500-kową” pogodą, która zmobilizowała nas do wykonania lotu treningowego. Mimo późnego startu ok. godziny 15.00, udało się przelecieć prawie 200 km ( wg. OLC )(…).

Tego samego dnia o godzinie 20.00 szybownicy udali się na odprawę, na której zawody zostały oficjalnie otwarte i omówiono sytuację meteorologiczną na następny dzień.

Zadanie 1

Pierwszy dzień zawodów zaczął się wcześnie od przygotowania szybowców na stojankach i zaciągnięciu ich na grid.

Łatwo było się spocić przy tych pracach bo poranek był bardzo ciepły, słoneczny i wyżowy. Bezchmurne niebo zapowiadało niezły upał i rodziło obawy czy pojawią się na nim cumulusy. Na odprawie o godz. 10.00 dowiedzieliśmy się od Filipa, pełniącego rolę meteorologa o sytuacji meteo w rejonie, która zapowiadała się korzystnie. Cumulusy będą ale potem przyjdą deszcze. Tomasz Krok – Kierownik Sportowy – przedstawił dla klasy Club dwugodzinną trasę obszarową 164.86 km /358.02 km.

Zwycięzcą tej konkurencji został Tomasz Rubaj, który osiągnął średnią prędkość 106.79 km/h. Paweł i Wojtek oblecieli trasę, a Jacek, który zamarudził na starcie został ściśnięty pomiędzy dwoma opadami deszczu i zawrócił po 78km do lotniska znajdując się w grupie 14 zawodników którzy nie oblecieli trasy. Cóż meteorolog dobrze zaprognozował – zapowiadał deszcze i były…

Zadanie 2

Rozochoceni lotami pierwszego dnia zawodów, po śniadaniu i  porannych obowiązkach na stojance i gridzie Jacek, Paweł i Wojtek otrzymali na odprawie zadanie prędkościowe po trójkącie 334.95 km.

Respekt budziła odległość do najdalszego PZ „Nowa Sól” – 142 km od Michałkowa – kto da w pole długo sobie poczeka na zwózkę.

Meteorolog przepowiedział tego dnia bardzo dobrą cumulusową termikę oraz szlaki.

Organizatorzy mieli problem z zapewnieniem wystarczającej liczby holówek, starty przebiegały więc nieco powoli. Po ponad godzinie prawie cała klasa Klub była w powietrzu i otwarto start lotny. Niestety Pawłowi po starcie nie udało się zaczepić na termikę i musiał lądować. W wyniku zamieszania na gridzie, ponownie wystartował dopiero godzinę po otwarciu startu lotnego dlatego zaraz po nawiązaniu kontaktu z termiką odszedł na trasę. Dalsza część lotu przebiegała pomyślnie. Warunki były rzeczywiście bardzo silne – 3m/s średniego noszenia nie było czymś specjalnym. Pojawiły się silne szlaki na 2200-2400m AMSL, pod którymi można było jechać jak po autostradzie. Po powrocie z PZ Nowa Sól trzeba było ominąć z uwagą aktywną strefę lotniska w Lesznie. (…) W odległości 90 km od mety, kiedy większość zawodników już lądowała na lotnisku, dobra pogoda się skończyła. Cumulusy poznikały, a ostatnie kłaczki nie dawały więcej średniego noszenia niż niecały 1 m/s. To znacznie spowolniło lot, ale szczęśliwie udało się dolecieć do mety.

Zwycięzca dnia – Marek Sawczuk wykręcił średnią prędkość 120.17km/h, a 21 zawodników miało powyżej 100km/h! Wojtek zrobił na swoim DG 101G 96.76km/h, Paweł na Jantarze 92.67km/h, a Jackowi (też na DG-101G) jako najmniej doświadczonemu w podszlakowych jazdach poszło najsłabiej, bo uzyskał prędkość tylko 81.36km/h. Tego dnia tylko dwóch zawodników lądowało w polu.

Zadanie 3

Przedstawione na odprawie przez Tomasza Kroka  trzecie zadanie Zawodów, wydawało się być prawie lustrzanym odbiciem dnia poprzedniego. Trójkąt prędkościowy 317km z PZ „Nowa Sól” w roli głównej. Meteorolog zapowiedział słabsze warunki. Gorąca bezchmurna z podstawami początkowo 1000m podnoszącymi się do 1400m.

Do Michałkowa przyleciała dodatkowa holówka i starty przebiegły trochę szybciej niż w poprzednich dniach. Niestety słaba bezchmurna powodowała, że tworzyły się gęste „akwaria” w rzadkich i słabych kominach.

Paweł i Wojtek podjęli ryzyko i odeszli na trasę, Jacek, który ocenił warunki jako bardzo wymagające, po 24km odwrócił do lotniska i wylądował w Michałkowie, gdzie po zamocowaniu szybowca na stojance oczekiwał na ewentualne wezwania do pola.

Pogoda na trasie początkowo pogorszała się, gdy po przekroczeniu drogi S5 łączącej Leszno i Wrocław, warunki znacząco się poprawiły, ale nie na długo. W okolicy granicy polsko-niemieckiej rozlała się potężna komórka burzowa, która przerodziła się w średnie chmury skutecznie odcinające dostęp energii słonecznej w rejonie Nowej Soli. Dzięki wcześniej zakumulowanej energii, udało się zaliczyć Nową Sól ale w kierunku kolejnego punktu zwrotnego, na północ, warunki nie wyglądały już tak dobrze. Paweł stopniowo leciał coraz niżej, aż na 186 km trasy przyszła pora na pierwsze od 4 lat pole… Lądowanie w niskiej kukurydzy nie sprawiło pilotowi żadnych problemów i było bezpieczne dla szybowca.. Na lotnisku w Michałkowie zewsząd już dochodziły komunikaty o kolejnych polach i ciężko było o pomocników. Jacek odebrał wezwanie od Pawła i w  peletonie przyczep wyruszył sam w ponad trzygodzinną podróż po Pawła. Szczęśliwie Pawłowi udało się skorzystać z uprzejmości miejscowej ludności w wyciągnięciu Sigmy z bardzo piaszczystego pola,  i zapakowaniu na wózek. W międzyczasie zadzwonił Wojtek, który po 248km trasy również bezpiecznie wylądował w polu.

Jacek z Pawłem powrócili do Michałkowa z Sigmą około północy, a Wojtek dopiero o godzinie drugiej nad ranem. Ostatni zawodnicy zjechali z pól około piątej nad ranem.

Tomasz Rubaj jako jedyny z obu klas obleciał trasę tego dnia uzyskując prędkość 63,46km/h. Na tyle lądowań w terenie przygodnym jedno było pechowe, podobno pilot na siłę próbował dociągnąć szybowiec do lotniska w Lesznie, co skończyło się poważnym uszkodzeniem szybowca, ale szczęśliwie pilotowi nic się nie stało.

Tego dnia Tomasz Krok jako trasowykładacz zasłużył na miano „rzeźnika z Leszna”.

Następnego dnia Organizatorzy podjęli jedyną słuszną decyzję i odwołali loty, tak aby zmęczeni zawodnicy mogli odespać polne przygody.

Zadanie 4

Dzień czwartego zadania zaczął się od dużego zachmurzenia, które długo nie chciało się przepalić. Meteorolog na odprawie wierzył w pogodę i zapowiadał, że zrobią się warunki wystarczające do rozegrania czwartek konkurencji ale szybko mają pojawić się burze.

Komisarz Sportowy zaproponował dla klasy Club obszarówkę 203.06 km  /  438.36 km  (320.03 km) przewidzianą na 3:30h.

Zawodnicy na gridzie  często spoglądali w niebo z nadzieją czekając na ustąpienie pełnego pokrycia. Start przesuwano kilkakrotnie. W końcu słońce przepaliło gęste zachmurzenie i nie wiadomo skąd wyskoczyły cumulusy. O 13:10 pierwszy, optymistyczny zawodnik ruszył na trasę. Warunki termiczne nie były jednak zachwycające i kilku zawodników – w tym Jacek – po przekroczeniu linii startu i paru kilometrach powróciło na lotnisko.

Inni odeszli na trasę. Jeszcze w powietrzu Jacek odebrał telefon od Pawła, który posadził bezpiecznie Sigmę w kukurydzy, na 32 kilometrze trasy. Szybka i sprawna akcja w zapakowaniu Sigmy z pomocą okolicznej ludności i jednego z szybowników, który poddał trasę i wylądował na lotnisku sprawiła, że Sigma była w Michałkowie około godziny osiemnastej. Tego dnia Wojtek jako jedyny z AG obleciał trasę, a zwycięzcą został Tomasz Rubaj z prędkością 74.29km/h.

W sumie siedemnastu zawodników nie ukończyło trasy lądując w polu lub wracając na lotnisko. Jeden z lądujących w polu szybowców doznał uszkodzeń, ponieważ pilot zdecydował się na lądowanie z tylno-bocznym wiatrem aby być bliżej drogi…

Zadanie 5

Stabilna wyżowa pogoda nad Ostrowem Wielkopolskim z wiatrem na kierunku południowo-zachodnim sprawiała, że trasy w większości były wykładane przez Kierownika sportowego również na tym kierunku. Trasa obszarowego, piątego  zadania 114.42 km / 255.53 km  (182.77 km) przewidzianego na 90 minut, również została wyłożona na kierunku pd-zach.

Pogodowa przepowiednia pokazana na odprawie nie była zbyt zachęcająca. Na niebie od rana  występowało całkowite pokrycie nieba gęstymi chmurami. Meteorolog dawał jednak nadzieję na rozegranie krótkiej konkurencji. Należało się spieszyć z obleceniem trasy, bo po siedemnastej miały się pojawić deszcze i burze. Tego dnia zadaną trasę oblecieli wszyscy zawodnicy, a zwycięzcą został Tomasz Rubaj (119.17km/h – jak on to zrobił?))… Paweł i Wojtek zajęli odpowiednio  24 i 25 pozycję  na liście, a Jacek zamarudził na trasie i zajął przedostatnie miejsce.

Zadanie 6

Dzień zadania szóstego był podobny do dnia poprzedniego. Przedstawiona na odprawie pogoda dla rejonu zapowiadała podobną dynamikę pogody (przepalenie gęstego zachmurzenia, wyskok warunków termicznych i burze na koniec) ale lepsze warunki termiczne. Tomasz Krok wyłożył obszarówkę 183.16 km  /  377.55 km  (278.28 km) o czasie trwania 2:45h.

Po przepaleniu się porannego pokrycia i zgłoszeniu przez sondę termiki rozpoczęły się starty do konkurencji. Szybowce w „akwariach” sięgały podstaw na 2000m. Start lotny otwarty został o 13:04 i wielu zawodników wyruszyło z kopyta na trasę. Warunki trochę przygasły i Jacek za długo wyrabiał sobie odejście na trasę odchodząc ostatni na trasę – ponad 30 minut po pierwszych zawodnikach. Jak się później okazało miało to swoje znaczenie dla słabego wyniku Jacka. Warunki miejscami były szlakowe z dobrymi noszeniami. Widać było jednak, że zbiera się na burzę  i trzeba się spieszyć z penetrowaniem obszarów.

Tego dnia zwycięzcą został Stanisław Wujczak z prędkością 115.23km/h, Paweł osiągnął na Sigmie 103.36km/h, Wojtek na DG 95.43km/h.

Jacek, który za późno wystartował nie mógł już lecieć głęboko w strefy, do których zawitały opady i przyleciał na lotnisko 20 minut przed czasem – co miało fatalny wpływ na osiągniętą średnią prędkość.

Dzień w sumie był udany bo tylko trzech zawodników lądowało w polu.

Zadanie 7

Siódme zadanie na zawodach szybowcowych nieczęsto się zdarza. Stabilne wyże, które zablokowały się w południowo-zachodniej Polsce sprawiały, że pogoda była upalna, a atmosfera chwiejna co owocowało dobrą termiką i codziennymi deszczami z burzami. Taką właśnie pogodę zapowiedział na odprawie Meteorolog. Zadanie zostało wyłożone przez Kierownika Sportowego już tradycyjnie zgodnie z kierunkiem pd-zach. Zadanie siódme to obszarówka 188.44 km / 339.39 km  (261.92 km) przewidziana na 2:30 godziny.

Dzień lotny miał się zakończyć deszczami i burzami.

Po oczekiwaniu na gridzie na polepszenie warunków pogodowych, zawodnicy sprawnie zostali wyholowani nad lotnisko – po siedmiu dniach każdy już nabrał rutyny. Noszenia były silne, podstawy w okolicach 2000-2200m. Jacek nauczony doświadczeniem z poprzedniej konkurencji, odszedł na trasę zaraz po otwarciu startu lotnego. Pięć minut później Paweł i Wojtek również odeszli na trasę. Chmury układały się w ciągi po dwóch stronach błękitnego obszaru zmuszając do wyboru wariantu lotu. Wysokie podstawy i dość silny wiatr dawały nadzieję na powstanie szlaków. Nie trzeba było długo czekać w pierwszej strefie ułożyły się piękne szlaki, którymi co odważniejsi dojechali do końca strefy. Wojtek tak się rozpędził, że lekko wypadł poza strefę. Jacek był ostrożniejszy i zawrócił przed końcem strefy. Osiągnięcie drugiej strefy, dzięki szlakom nie zajęło szybownikom wiele czasu. Niestety, w trzeciej strefie zaczęły się schody. Najszybszym zawodnikom udało się wykorzystać początkowo piękne szlaki, które dość szybko zamieniły się w intensywne opady. Najszybszym tego dnia okazał się Michał Lewczuk uzyskując 106.27 km/h. Wielu zawodników przebijało się na dolocie przez deszcze. Jacek lawirując pomiędzy deszczami doleciał szczęśliwie na lotnisko z najgorszą tego dnia prędkością – ale doleciał…

Ośmiu szybowników – w tym Paweł i Wojtek – lądowało w polu. Wojtkowi zabrakło 1 km do osiągnięcia mety i jeszcze 4 km do lotniska. Paweł zaliczył swoje pole również niedaleko lotniska.

Lądowanie w polu było jednak słuszną decyzją bo dla jednego z szybowników, chęć dolecenia „na siłę” zakończyła się korkociągiem i skasowaniem Jantara. Na szczęście pilotowi, poza potłuczeniami nic poważnego się nie stało.

Po wylądowaniu w Michałkowie Jacek z innymi szybownikami pojechał zebrać Wojtka i jego DG z pola. Należało się śpieszyć bo od południa nachodziła potężna burza. Jako, że pole , na którym wylądował Wojtek było blisko, dojazd i zapakowanie szybowca na wózek przebiegło szybko i sprawnie. Zawodnicy, który siedzieli w polach na pn-zach od lotniska przekazali telefonicznie informację o potężnej burzy z gradem. Ponieważ szybowiec Jacka nie był umocowany na stojance, Wojtek i Jacek postanowili schować go do przyczepy. Niestety, burza była szybsza i rozpętało się piekło. Ulewne strugi deszczu i gradziny o średnicy 1cm wysiekły szybowników i szybowiec niemiłosiernie. Jacek heroicznie zasłaniał kabinkę pokrowcem i własnym ciałem, a Wojtek trzymał go za skrzydło aby nie odleciał.  Po chwili na lotnisku było wody po kostki, a pioruny waliły niebezpiecznie blisko. Na szczęście burza dość szybko przeszła i można było przystąpić do ogólnego suszenia. Koledzy, którzy przeżyli tę burze w polu mieli dużo barwniejsze i „błotniejsze” przeżycia. Jeden z szybowców udało się wyciągnąć z rozmokniętego i błotnistego pola dopiero na drugi dzień.

Sobota, 2 czerwca była ostatnim dniem zawodów.

Gęste zachmurzenie i zachodząca przebudowa układów w atmosferze nie dawała za wielu nadziei na rozegranie kolejnej konkurencji.

Zadania na odprawie zostały jednak rozdane – 103 kilometry obszarówki w 90 minut. Starty na gridzie były kilkakrotnie przesuwane. Klasa 15m wystartowała jednak do jakiejś krótkiej obszarówki i ją rozegrała.

Niestety pogoda nie polepszyła się znacząco i organizatorzy podjęli decyzję o odwołaniu konkurencji dla klasy Klub A. Cóż, nastąpił więc gremialny odwrót z gridu i rozpoczęło się składanie szybowców do przyczep, pożegnania i powrót do domu.

W czasie zawodów Ostrów Glide 2018 piloci z Aeroklubu Gdańskiego wylatali łącznie 83,5 godziny i przelecieli 4197km po wyłożonych trasach. Wysoki poziom uczestniczących zawodników i dobra, szybowcowa pogoda pozwoliły na konfrontację z najlepszymi i zdobycie wielu nowych doświadczeń, które zapewne zaowocują na następnych zawodach jeszcze lepszymi miejscami szybowników z  Aeroklubu Gdańskiego.

Jaclen +P.R.+W.I.