Wrześniowe loty „z partyzanta”

Pogoda nie zapowiadała się rewelacyjnie, na naszym forum nikt nie zgłaszał chęci latania,
a dodatkową niewiadomą było czy będzie wyciągarkowy.  Biorąc to wszystko pod uwagę nie miałem pewności czy jechać na lotnisko, czy może zostać w domu i „zbierać punkty” na przyszły sezon.
Dla pewności przedzwoniłem jeszcze na lotnisko aby upewnić się jak wygląda sytuacja. „Podstawówka” miała wyciągarkowego tylko do 10, więc wyglądało, że później lotów nie będzie. Pojawił się jednak pełen optymizmu Janusz, który przekonał Krzyśka aby usiadł na windę, w międzyczasie dojechał Jarek.  Gdy dotarłem na lotnisko Janusz z Jarkiem kończyli już wystawiać szybowce, potem szybko zaciągnęliśmy się na start – było około 10:30.

W rzeczywistości wiało słabiej niż według prognozy, a na niebie zaczęły się pojawiać się ładne Cu.
Latający z „podstawówką” instruktor wystartował Puchaczem jako pierwszy i zgłosił, iż termika się obudziła i spokojnie można już się utrzymać. Następnie wystartował Janusz na DG G1, potem Jarek na Piracie i na końcu przyszła kolej na mnie w DG AG1.

Po wyczepieniu znalazłem komin 1 m/s i wykręciłem się w nim do 900m. Na wszelki wypadek przekroczyłem linię startu i ruszyłem na południe. Nie miałem wytyczonej żadnej trasy więc planowałem po prostu polatać trochę po rejonie. Podkręciłem się z dwa razy w słabych noszeniach zanim doleciałem do Janusza i Jarka, którzy byli już za Pszczółkami prawie przy podstawie. Ja na 700m znalazłem 1,5m/s i ku mojemu zaskoczeniu komin był bardzo laminarny, bardzo stabilny. Dokręciłem do podstawy, która była na wysokości 1400-1500m.  Kolejny komin, tym razem 1,4m/s wykręciłem na trawersie Tczewa. Pod każdą chmurą dało się znaleźć bez trudu noszenie. Super!

Szlaki układały się na linii Wschód – Zachód. Gdy dotarłem do kolejnego pasma chmur pomiędzy Tczewem, a Starogardem Gdańskim znalazłem tam 1,7m/s. W tym miejscu doleciał do mnie Janusz i wykręciliśmy się razem do podstawy. Szlak pod którym byliśmy wyglądał bardzo ładnie i korciło mnie aby polecieć pod nim na Zachód.  Z racji iż na południe przed nami były kolejne szlaki ustaliliśmy, iż skoczymy jeszcze w okolicę Pelplina i dopiero wtedy odbijemy na zachód. Zaczęliśmy krążyć w noszeniu 0,8 m/s., w którym wiatr zniósł nas na punkt zwrotny 117PELPL. Niestety nie zrozumieliśmy się dobrze, bo Janusz zaliczył punk 228ROPUC (Ropuchy) i odbił na Zachód. Po zaliczeniu Pelplina również ruszyłem w kierunku zachodnim, jednak szlak w okolicy Starogardu wyglądał słabo, więc cofnąłem się 10 km na północ do pasma, które wcześniej dało mi 1,7m/s. W połowie przeskoku na północ dostrzegłem Janusza, który jednak został pod szlakiem w okolicy Starogardu. Było już za daleko aby się wracać, więc w tym momencie nasze drogi się rozeszły.

Nie zawiodłem się, szlak północny dawał ładne noszeni ponad 2m/s. i lecąc pod nim doleciałem do punktu 196STKIS (Stara Kiszewa). W kierunku południowym chmury wyglądały ładnie, więc zdecydowałem, iż polecę do Czerska. W połowie przeskoku chmury w kierunku południowym zaczęły zanikać, za to ładnie układały się pasma w kierunku Borska. W takim razie zmiana decyzji – lecę do Borska. Decyzja była słuszna gdyż 5km przed Borskiem znalazłem noszenie gdzie wariometr oscylował między 4 a 5m/s., a średnia z całego komina wyszła 2,4 m/s. Wykręciłem się do 1450m ale w kierunku Borska nie było żadnej chmury, natomiast na południowy zachód było kolejne pasmo kilku chmur. Postanowiłem polecieć do końca tego pasma i następnie zawrócić w kierunku Pruszcza.

Była godzina 14 i według prognozy termika miała słabnąć od 15. Ponieważ znajdowałem się 70 km od domu przyszedł czas by myśleć o powrocie. Zaliczyłem punkt 207RUDZI (Rudziny) i wykorzystując pasmo, którym przyleciałem do punktu poleciałem na wschód z wiatrem w ogon. Tak  pokonałem 30 km aż do miejscowości Osowo Leśne, gdzie w noszeniu 1,8m/s wykręciłem podstawę – do dolotu brakowało mi 150m. Chmury ładnie układały się w kierunku Starogardu Gdańskiego, więc zdecydowałem się na dolot spod kreski licząc iż brakującą wysokość uzyskam po drodze „wybierając” pod chmurami. Przed Starogardem mój deficyt wysokości cały czas był na poziomie 150m, więc podkręciłem jeszcze 100m w noszeniu 1,6m/s. Korciło mnie aby wykręcić jeszcze więcej wysokości ale ponieważ widziałem przed sobą chmury przemogłem się i ruszyłem na dolot z 1450m mając do przelecenia 36km. Na lotnisku zameldowałem się na wysokości 230m.

Sobota okazała się bardzo dobrym dniem lotnym. Zrobiłem trasę 171 km ze średnią prędkością 71km/h. – całkiem ładny wynik jak na połowę września.
Log z mojego lotu dostępny jest na gcup.

Janusz tego dnia też zrobił trasę 100km i latał najdłużej (3:51h). Ogromne podziękowania dla niego bo bez jego determinacji tego dnia pewnie nie przyjechałbym nawet na lotnisko.

Kolejny raz sprawdziła się zasada, iż na pogodę czekamy na lotnisku albo nawet w szybowcu, w powietrzu.

Wojtek I.