GCC 2019 Prievidza – moje pierwsze wrażenie :)

W liczbach :
– 11h w tamtą stronę
– 9h z powrotem
– 9 nocy w Prievidzy
– 11h nalotu

W sumie dość słabo, bo pogoda była dramatyczna, ale mocno upraszczając zdobyte doświadczenia podczas tych kilku lotów jest nie do osiągnięcia podczas lotów w klubie.

Warto doświadczyć prawdziwego GRIDa, gór, kominów, które chcą Cię przewrócić na plecy i atmosfery zawodów.
Zadziwiające jak doskonale zorganizowani są Słowacy.: holówki zjawiają się na starcie co do minuty ( ze wskazaniem na minutę-dwie wcześniej), a trzy Dynamiki potrafią „opylić” w pół godziny całą chmarę szybowców, generując ruch w radiu tak mały, że pierwszego dnia zastanawiałem się czy na dobrej częstotliwości słucham.

:shock:

Start zawsze odbywał się na kierunku 22 i nie miało znaczenia, że wiało w plecy lub w plecy i z boku. Lądowanie zwykle na „przeciwnym” bez względu na kierunek wiatru. Dopiero gdy rozdmuchało się silniej niż 5 m/s wchodziły w grę „normalniejsze” układy .

Na 600m holówka nie czeka, aż się wyczepiasz, tylko po pierwszym machnięciu skrzydła przechodzi wdrugie machnięcie z dynamicznie pochylonym dziobem i jest po wszystkim.

Nie zostawi Cię w kominie, a w strefie wyczepienia, w której nie wolno krążyć poniżej 600m (wysokość wyczepienia), gdyż kolejna holówka przyleci z kolejnym szybowcem i po kolejnym wyczepieniu przejdzie do swojego nurkowania ( lepiej w tym momencie nie być pod nią ) .

:)

Krążę sobie w kominie z 5-6 szybowcami, oczy w koło głowy i jest co robić . Nagle FLARM krzyczy z całych sił, odpalając czerwoną dyskotekę. Zauważam chmarę (około 10 sztuk) szybowców, które gnają do „mojego” komina lecąc gdzieś ze swojego PZta. Wpadają, robią jeszcze większy zamęt, pokrążą, zgarną trochę metrów i wypadają rozpędzając się znów do kolejnego przeskoku … i nagle te wcześniejsze 5-6 szybowców staje się oazą spokoju i wytchnienia. Taki klimat.

:lol:

Można by jeszcze wiele opowiadać, ale na pytanie czy warto odpowiem z całych sił – WARTO !!!! nawet po tych kilka godzin nalotu ( zwykle w tydzień można wylatać 25-30h ).
Tam czujemy, że latamy, że żyjemy, doświadczamy, że jesteśmy dopiero po podstawówce, a przecież kilka stron w książce pilota już zapisanych. Uczymy się wszystkiego jak na przyspieszonym filmie i okazuje się, że można. Niby na luzie, bez napinki, a jednak trzeba się ogarniać i chłonąć jak gąbka.

O lataniu w górach nie będę się już wcale rozpisywał.

Napiszę krótko …. CZAD!!!.

P.S. Wybaczcie ten nieco emocjonalny opis. Jeszcze nie ochłonąłem

:)
  • Autor: Piotr.